Sully, czyli cud na rzece Hudson
Długo zwlekałam z obejrzeniem tego tytułu. Trochę się obawiałam, czy można zrobić trzymający w napięciu film o wydarzeniach, które dobrze znamy i wiemy, że zakończenie będzie szczęśliwe. A jednak Clintowi Eastwoodowi się udało. Jak zwykle. Ale po kolei.
Lot 1549 US Airways
15 stycznia 2009 roku o godz. 15:25 samolot Airbus A320 ze 155 osobami na pokładzie wystartował z lotniska LaGuardia w Nowym Jorku. Za sterami siedzieli Kapitan Chesley Sullenberger, czyli „Sully”, i pierwszy oficer Jeff Skiles. Pół godziny później wszyscy pasażerowie i członkowie załogi znów są bezpieczni, ale o tych trzydziestu dramatycznych minutach nie zapomną do końca życia.
Najbardziej niesamowite w tej historii jest to jak niewiele czasu mieli piloci na reakcję i jak absolutnie bezbłędnie ten dramatycznie krótki czas wykorzystali.
- 15:24:56 – start samolotu
- 15:27:11 – zderzenie ze stadem ptaków i utrata obu silników. Skutek tak dramatyczny, bo to niestety były naprawdę duże ptaki. Bernikla kanadyjska, z rodzaju kaczkowatych ma do 1 m długości, ok. 1,5 m rozpiętości skrzydeł i ok. 5 kg wagi.
- 15:27:33 – piloci nadają sygnał MAYDAY, informują o stracie silników i o decyzji o powrocie na lotnisko. Kilkanaście sekund później wiedzą, że nie dadzą rady na LaGuarię dolecieć. Rozważają awaryjne lądowanie na Teterborough w New Jersey. Ale samolot opada zbyt szybko. Podejmują pieklenie trudną i jak się okaże póżniej – jedyną słuszną decyzje o lądowaniu na rzece.
- 15:31:00 – lądowanie na Hudson River
- 15:55:00 – ostatni pasażer zostaje ewakuowany z tonącego już wówczas samolotu. Tak szybko, bo już kilka chwil po awaryjnym lądowaniu do akcji ratunkowej przystąpiły dwa promy NY Waterway Ferry – Thomas Jefferson i Governor Thomas H. Kean.
Na YT dostępne jest nagranie z wieży kontrolnej. Zwróćcie uwagę na to jak niebywale spokojni i zrównoważeni są zarówno piloci jak i kontroler. Mnie ta rozmowa wbiła w fotel.
Sully (2016), reż. Clint Eastwood
Jak można się spodziewać, wydarzenia musiały trafić na duży ekran. Ale nie było to łatwe zadanie bo jak wspominałam na wstępie, wszyscy znamy tę historię i wiemy jak się skończy. Dodatkowo wydarzenia trwały w sumie niewiele ponad 30 minut, a to trochę za mało do pełnego metrażu.
Okazało się jednak, że można z tej historii zrobić film, który przez ponad 90 minut nie pozwala nam oderwać wzroku od ekranu. Głównie z tego powodu, że wiele wątków pokazanych w filmie, jest widzom nieznanych. Bo to co mogliśmy wyczytać w prasie i zobaczyć w telewizji w 2009 roku ograniczyło się do zrelacjonowania samej katastrofy. A to tak naprawdę był dopiero początek całej historii.
Najmocniejszą strona tego filmu jest niewątpliwie scenariusz, który powstał na podstawie wspomnień samego Chesleya Sullenbergera, zebranych w książce „Highest duty”. Piekelnie trudna historia napisana lekkim, ludzkim językiem. Świetne role Toma Hanksa, Aarona Eckharta i Laury Linney pozwalają nam uwierzyć, że to nie supermeni, a zwykli ludzie są bohaterami tej historii. Dodatkowo reżyser angażuje do filmu prawdziwych uczestników katastrofy, co wzmacnia wrażenie, że oglądamy rzeczywiste wydarzenia. Kapitan promu Vincent Lombardii w scenie akcji ratunkowej zagrał siebie, a dwóch oficerów NYPD – Robert Rodriguez I Michael Delaney odtworzyli w filmie skok z helikoptera jaki wykonali w czasie akcji ratunkowej.
Scena, w której Tom Hanks i Aaron Eckhart są gośćmi programu „Late Show with David Letterman” też jest quasi dokumentalna. W tym czasie gdy film był kręcony David Letterman nie był już gospodarzem tego show, a Ed Sullivan Theater, w którym kręcony był program przeszedł gruntowny remont. Wykorzystano więc nagrania prawdziwego programu z udziałem pilotów z 2009 roku i komputerowo zastąpiono prawdziwe postaci aktorami.
Jeśli nie widzieliście jeszcze tego filmu – sięgnijcie po niego. Gwarantuję, że Was zaskoczy, wzruszy, a momentami rozśmieszy. To kawałek naprawdę dobrego amerykańskiego kina.
Sully w Nowym Jorku
Mimo, że akcja filmu rozgrywa się w Nowym Jorku, sporo scen było kręconych poza tą metropolią. Ze względów technicznych wydarzenia na rzece Hudson częściowo zrekonstruowano cyfrowo w Universal Studios na sztucznym jeziorze Falls Lake. A ze względów ekonomicznych kilka scen nakręcono w Atlancie (hotel Alex, w którym zatrzymali się Sully i Jeff Skiles w czasie dochodzenia to JW Marriott Atlanta Buckhead, a pokazany w filmie szpital St. Luke’s to tak naprawdę The Atlanta Center for Medical Research). Na szczęście trochę Nowego Jorku w filmie możemy zobaczyć. Jest lotnisko LaGuardia, 5 Aleja, Times Square i bardzo charakterystyczny mieszkalno – biurowy kompleks Waterside Plaza, wybudowany na brzegu East River w połowie lat 70. Ale o nim następnym razem. Dziś o innym wyjątkowym miejscu – Ed Sullivan Theater.
Ed Sullivan Theater
Otwarty w 1927 roku obiekt tylko przez chwilę pełnił funkcję teatru. Mimo, że na jego deskach, w musicalu „Golden Down” występował sam Cary Grant, właściciel teatru zbankrutował już w 1931 roku, a miejsce zostało zmienione w nocny klub. Na szczęście w 1936 roku teatrem zainteresowała się stacja CBS (Columbia Broadcasting System) – wówczas jeszcze tylko radiowa, która z tego miejsca zaczęła nadawać swoje audycje. W 1950 roku zmieniona na studio telewizyjne, znane jako CBS-TV Studio 50. Kilka lat później znany felietonista, a przede wszystkim gospodarz tak popularnych do dziś programów rozrywkowych – Ed Sullivan przeniósł właśnie do tego teatru swój program. I to od jego nazwiska od 1967 miejsce to oficjalnie nazywane jest Ed Sullivan Theater. Jak bardzo popularny był to w latach 50. i 60. show świadczy imponująca lista gwiazd, które w nim wystąpiły. Elvis Presley, The Supremes, The Animals, The Beach Boys, The Jackson 5, Janis Joplin, The Rolling Stones, The Mamas & Papas, czy the Doors. W tym telewizyjnym studio odbył się też pierwszy amerykański koncert zespołu The Beatles.
Gdy umowa najmu tego teatru przez CBS wygasła w 1981, przez ponad 10 lat miejsce to było wykorzystywane jako studio dla innych produkcji telewizyjnych, m.in. powstało tu kilka sezonów komedii Kate & Ally, czy produkowany przez Nickleodeon talkshow dla dzieci (!) „Livewire”.
Gdy w 1993 roku David Letterman, który popularność zdobył dzięki emitowanemu przez NBC „Late Night” postanowił zmienić stację na CBS, ta ostatnia kupiła Ed Sullivan Studio, by stąd właśnie nadawać „Late Show with David Letterman”. Ed Sullivan Theater został wyremontowany i w nowej pięknej odsłonie cieszył widzów aż do 2015 roku, gdy Letterman postanowił odejść na emeryturę. Schedę po Lettermanie przejął Stephen Colbert, który w po raz kolejny wyremontowanym teatrze prowadzi swój show do dziś.
Ed Sullivan Theater nie jest niestety udostępniany do zwiedzania. Można oczywiście spróbować zdobyć bilety na „The Late Show with Stephen Colbert”, ale to piekielnie trudne. Na szczęście jest google maps, dzięki którym możemy dokładnie obejrzeć studio siedząc wygodnie przed ekranem komputera w swoim domu.
Pięknie, prawda?!