Serpico

Serpico (1973), reż. Sidney Lumet

Serpico, plakat filmowy

Frank Serpico – jeden z niewielu uczciwych policjantów w szeregach NYPD na początku lat 70tych. Próbował walczyć z korupcją, ale ponieważ brali wszyscy – we wszystkich wydziałach na wszystkich szczeblach – było mu piekielnie trudno. Wszędzie gdzie trafiał – drogówka, obyczajówka, czy wydział narkotyków, od samego początku robił sobie wrogów. Bo nie brał…

Realizacja tego filmu napotkała sporo przeszkód. Scenariusz powstał na podstawie biografii Franca Serpico autorstwa Petera Maasa. Pierwszą wersje scenariusza napisał Waldo Salt. Był fantastyczny, ale bardzo długi. Zrealizowany na jego podstawie film trwałby ponad 4 godziny. Wówczas zaproszono do współpracy Normana Wexlera, który nadał nową strukturę świetnym dialogom Salta.

Reżyserem filmu miał być John G. Avildsen, ale jego wizja filmu znacząco odbiegała od pomysłu producenta, Martina Bregmana, który ostatecznie zaproponował tę pozycję Sidney’owi Lumetowi.

Pierwsze zdjęcia były realizowane zaraz po obchodach 4 lipca, a premiera miała się odbyć przed świętami Bożego Narodzenia. Na szczęście szalone tempo realizacji nie przeszkodziło w stworzeniu fantastycznego obrazu.

Film przedstawia prawdziwe wydarzenia i to zdeterminowało wiele decyzji Lumeta dotyczących jego realizacji. Po pierwsze obsada – żeby uwiarygodnić historię reżyser zaangażował do filmu przede wszystkim debiutantów. Co prawda Al Pacino rok wcześniej miał wielką rolę w wielkim filmie („Ojciec Chrzestny”), ale była to jednak rola drugoplanowa, a sam Pacino nie był jeszcze wówczas znanym aktorem. Po drugie – zdjęcia. Lumet całe życie mieszkał i tworzył w Nowym Jorku, wiec wiedział gdzie znaleźć dobre plenery. Serpico pracował dla różnych wydziałów policji, w różnych miejscach Nowego Jorku, więc i film był kręcony w bardzo wielu lokalizacjach (ponad 100) we wszystkich, poza Staten Island, dzielnicach Nowego Jorku. Po trzecie – muzyka. Producent wykonawczy Dino de Laurentiis nalegał na bardzo spektakularna muzykę. Sidney Lumet chciał w ogóle zrezygnować z muzyki bo, jak słusznie zauważył, na ulicach Nowego Jorku rzadko słychać orkiestrę. Kompromisem okazała się muzyka greckiego kompozytora Mikisa Theodorakisa. Doskonale zrozumiał postawione przed nim zadanie i skomponował piękną muzykę (co zadowoliło producenta), która w sumie trwa tylko 13 minut (co uszczęśliwiło reżysera).

Warto jeszcze wspomnieć o specyficznym sposobie pracy Sidneya Lumeta. Pierwsze dni zdjęciowe to najczęściej bardzo proste ujęcia, żeby wszyscy oswoili się z planem. Ale też szalone tempo pracy –  Lumet zmieniał lokalizacje nawet kilka razy dziennie. Ujęcia rzadko były powtarzane, a w związku z bardzo krótkim czasem realizacji – montaż odbywał się równolegle do zdjęć. Dodatkowo wszystkie sceny były kręcone w odwrotnej kolejności. Al Pacino zapuścił brodę przed rozpoczęciem zdjęć, a pierwsze realizowane ujęcia to te z końca filmu. Broda stopniowo była skracana, tak aby pod koniec planu zdjęciowego, gdy broda została już zupełnie zgolona, nakręcić pierwsze sceny. A wszystko po to, żeby udało się dotrzymać terminu premiery.

Tyle o filmie.

O samym Franku Serpico przygotuję odrębny wpis. To fascynująca postać, ważna dla Nowego Jorku, a ja chwilę temu na American Film Festival widziałam świetny dokument o jego życiu.

A gdzie w tym wszystkim Nowy Jork?

Nie znajdziemy w filmie wielu ikonicznych widoków. Jest kampus New York University, American Ballet Theater w  Lincoln Center, słynny łuk na Washington Square. Ale przede wszystkim zobaczymy mnóstwo zwykłych nowojorskich ulic pod koniec lat 60tych. Lumet jeździ z kamerą po całym Nowym Jorku, pokazuje prawie wszystkie dzielnice – w filmie widzimy dostojne i nudne części miasta, ale także pięknie kolorowe East Village.

East Village, koniec lat 60tych, foto Curbed NY

W Nowym Jorku wrzało, ale pozytywnie. To centrum amerykańskich protestów w obronie praw obywatelskich i przeciw Wojnie w Wietnamie. Wtedy także zaczynały działać ruchy feministyczne i gejowskie. Były manifestacje, często zamieszki, ale wszystko w ważnych dla ludzi sprawach. Świetnie pokazuje to sam bohater, który zupełnie nie przystaje do wizerunku policjanta. To kolorowy ptak, kochający wolność, szanujący kobiety, walczący o słabszych, nawet kosztem własnego szczęścia.

Korupcja w policji jest zatrważająca, ale najgorsze czasy jeszcze nie nadeszły. Dopiero za kilka lat Nowy Jork będzie na skraju upadku. Bliski bankructwa, z rosnącą w zatrważającym tempie przestępczością, w którym największą władzę będą mieli dilerzy narkotyków i alfonsi.  Doskonale ten świat pokazał Martin Scorsese w „Taksówkarzu”. Ale o  tym wkrótce.