Zacznijmy od nowa na nowojorskich dachach

O tym filmie chciałam napisać od wielu miesięcy, ale czekałam na dobry pretekst. I w końcu jest. Już za chwilę w Nowym Jorku wystartuje nowy sezon „Rooftop films”, czyli letnich seansów kinowych na nowojorskich dachach. Film, o którym chcę napisać, doskonale pokazuje, jak cudowny jest Nowy Jork właśnie z tej perspektywy. Zapraszam na „Zacznijmy od nowa” oraz na spacer po nowojorskich dachach.

Zacznijmy od nowa / Begin Again (2013), reż. John Carney

To film, który urzekł mnie klimatem, muzyką i świetnymi zdjęciami. Gatunek chyba obyczajowy. Historia trochę o miłości, trochę o przyjaźni, bardzo o wszystkich możliwych relacjach: w rodzinie, w miłości, w przyjaźni, a nawet w biznesie. A wszystko dzieje się na tle pięknych nowojorskich, miejskich krajobrazów.

To film, do którego wracam bardzo regularnie, z wielu powodów. Trzy najważniejsze przedstawiam poniżej.

Po pierwsze obsada.  Mimo że jest to produkcja bardzo niskobudżetowa, reżyserowi udało się zebrać grupę naprawdę niezwykłych ludzi – aktorów i muzyków, którzy przepięknie opowiedzieli nam tę historię. Najważniejszych przedstawiam poniżej i, jak się przekonacie, jest to grupa wyjątkowa.

Mark Rufallo – genialny amerykański aktor, znany szerszej publiczności przede wszystkim z blockbusterów, jak „Avengers” czy „Thor Ragnarok”, a którego ja cenię nade wszystko za bardziej kameralne produkcje – „Spotlight”, „Zodiak” czy „Tatuaż”. W filmie gra przeczołganego przez życie nowojorskiego producenta muzycznego, który po wielu latach w branży nadal wierzy, że tylko autentyczne dźwięki i muzyka płynąca z serca mają szansę się obronić.

Keira Knightley – zjawiskowo piękna, cudownie prezentująca się w filmach kostiumowych. W „Zacznijmy od nowa” gra zwykłą-niezwykłą dziewczynę, która trochę wbrew sobie wpada w sam środek nowojorskiego show-biznesu i nie bardzo chce się z tym światem zaprzyjaźnić. W filmie świetnie śpiewa, choć – jak sama przyznaje – bardzo tego nie lubi. Dni spędzone w studiu nagraniowym wspomina jako największy koszmar, z jakim musiała się zmierzyć w czasie kręcenia tego filmu. A wyszło naprawdę pięknie.

Keira i Mark na Times Square, źródło: kadr z filmu

Adam Levine – amerykański piosenkarz i kompozytor, znany przede wszystkim jako wokalista i gitarzysta Maroon 5.  W filmie gra piosenkarza, który stoi u progu światowej kariery. I wciąga go ten świat bardzo, a nawet za bardzo. To, że świetnie śpiewa, nie zaskakuje, ale zdumiewa, jak swobodnie czuje się przed kamerą. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że na ekranie oglądam muzyka, nie aktora.

James Corden – komediant, scenarzysta, piosenkarz oraz producent filmowy i, jak się okazuje, świetny aktor. Znany przede wszystkim jako gospodarz amerykańskiego talk-show „The Late Late Show” i świetnej serii „Carpool Karaoke”, w której gwiazdy show-biznesu i polityki śpiewają podczas jazdy samochodem. W „Zacznijmy od nowa” gra oddanego przyjaciela głównej bohaterki. I oczywiście śpiewa.

Cee Lo Green – amerykański wokalista, raper, producent muzyczny i autor tekstów. Znany przede wszystkim z występów w zespole Gnarls Barkley. Na pewno pamiętacie ich ogromny przebój z 2006 roku „Crazy”. W filmie, co już nieco mniej zaskakujące, zagrał gwiazdę amerykańskiego rapu – nieprzyzwoicie bogatą, ale lojalną wobec przyjaciół.

 

Po drugie muzyka. Za fantastyczną ścieżkę dźwiękową odpowiada Gregg Alexander. W latach 90. frontman New Radicals.  Zespół rozwiązał w 1999 i od tej pory pisał i produkował piosenki. Wśród gwiazd, z którymi współpracował, byli Ronan Keating, Enrique Iglesias, Texas, Geri Halliwell, Melanie C oraz Rod Stewart. Za utwór „The Game of Love”  napisany (razem z Rickiem Nowelsem) dla Santany i Michelle Branch otrzymał w 2003 roku nagrodę Grammy. Piosenki, które możemy usłyszeć w filmie, tworzą niezwykle ciepły i przyjazny nastrój. Są też świetnie wykonane przez głównych bohaterów filmu – Keirę Knightley i Adama Levine’a. Co ciekawe, były gotowe dopiero na dwa dni przed wejściem do studia nagraniowego, co spowodowało, że ani wykonawcy, ani reżyser filmu nie bardzo mieli czas na zastanowienie się, jak powinny brzmieć. Może i dobrze, bo powstały piękne, bezpretensjonalne i kameralne nagrania, do których często wracam.  Piosenka „Lost Stars” była nawet nominowana do Oskara, ale konkurencja okazała się zbyt mocna i ostatecznie statuetkę odebrał John Legend za utwór „Gloria” z filmu „Selma”.

Po trzecie Nowy Jork, co pewnie nie jest dużym zaskoczeniem. Na ekranie widzimy zjawiskowy, letni Manhattan, a z bohaterami filmu trafiamy do najważniejszych i najpiękniejszych miejsc tej części miasta. Ponieważ film był bardzo niskobudżetowy, ekipa często nie miała zgody na zamknięcie planu i kręcenie zdjęć. Sporo scen nagrywano więc po „partyzancku”, co fantastycznie wpłynęło na autentyczność obrazu. Keira Knightley wspomina, że czasem, chwilę po skończeniu ujęcia, uciekali z planu samochodem zaparkowanym w pobliżu, zanim służby porządkowe zdążyły interweniować. Jednak wszyscy aktorzy byli zachwyceni zdjęciami na Manhattanie i to w wystarczający sposób rekompensowało im ewentualne niedogodności. Każdy z nich wspomina nieco inne miejsca jako swoje ulubione. Mark Ruffalo jest fanem Washington Square Park, Keira Knightley najmilej wspomina pracę w Central Parku, a James Corden najbardziej lubi ten moment, w którym Keira i Mark wspólnie słuchają muzyki i spacerują nocą po Times Square. Zdjęcia tej ostatniej sceny były kręcone w nocy, jedną kamerą w zwykłym ruchu ulicznym. Kamerzysta miał tylko kilka minut, zanim przechodnie zorientowali się, kto tak naprawdę tymi ulicami spaceruje. A sama scena jest faktycznie wyjątkowa.
A którą scenę miejską ja lubię najbardziej? Zobaczcie sami.

Teraz już wiecie, skąd pomysł na dzisiejszy wpis. W części dotyczącej Nowego Jorku opowiem wam o nowojorskich dachach i o tym, jak wiele na nich się dzieje.

Nowy Jork z perspektywy dachów

Nowojorczycy uwielbiają patrzeć na swoje miasto z góry, więc wiele atrakcji znajduje się na szczytach budynków.  Najważniejsze zostały zebrane w albumie „101 New York City Rooftops”. Poniżej przedstawiam te, które w mojej ocenie są najciekawsze.

Rooftop Cinema, czyli kino na dachu

Od maja do września działa sieć kin pod gołym niebem. Seanse odbywają się po zmroku, a każdy z widzów otrzymuje własne słuchawki, by ruch uliczny nie zakłócał odbioru. Dla wszystkich miłośników filmów pozycja obowiązkowa.

Kino da dachu hotelu YOTEL, 570 Tenth Ave; źródło: http://rooftopcinemaclub.com/new-york/
Dachowe bary i restauracje

Tych jest bez liku, co dowodzi, jak bardzo nowojorczycy lubią taki rodzaj atrakcji. Najciekawszy wydaje się ulokowany przy 5. Alei bar 230 Fifth Rooftop Bar and Restaurant. Nawet jeśli drinki nie są wyjątkowo dobre czy tanie, warto wydać trochę dolarów dla samych widoków. Ale zanim podejmiecie decyzje, sprawdźcie aktualne rankingi „Time Out NY”, bo to bardzo dynamiczny sektor i może w czasie waszego pobytu w Nowym Jorku będą już inne, ciekawsze miejscówki.

A dla tych, którzy mają mniej czasu, polecam połączenie pięknych widoków z wysoką kulturą. Metropolitan Museum of Art oraz Whitney Museum of American Art umożliwiają odwiedzającym wypicie kawy czy drinka na dachu. Warto o tym pamiętać, kiedy odwiedza się te miejsca.

Kawiarnia na dachu Whitney Museum, fot. Jakub Jóźwiak
Dachowa przyroda

A jeśli nie mamy ochoty ani na film, ani na drinka, możemy wybrać się na dachową łąkę. Najsłynniejsza znajduje się przy 65. ulicy, między Broadwayem i Amsterdam Avenue. To Laurie M. Tisch Illumination Lawn:

źródło: lmtilluminationfund.org

Po drugiej stronie East River, w brooklyńskim ogrodzie botanicznym, także znajdziemy dachową atrakcję – piękny ogród z ponad 40 tysiącami gatunków traw i kwiatów umieszczony na szczycie budynku centrum informacji dla zwiedzających (visitor center).

Największy i chyba jedyny taki kompleks dachowy na świecie znajduje się na Randall’s Island. To 5 Boro Green Roof Garden łączący aż 30 zielonych dachów, na których zainstalowano systemy pozyskiwania energii słonecznej i odzyskiwania wody deszczowej. Można go oglądać tylko w czasie wycieczek organizowanych przez New York City Park Department.

Nowojorskie dachy w filmach

Filmowcy również uwielbiają tę perspektywę. Trudno zliczyć sceny dachowych imprez, kolacji na dachach czy romantycznych oświadczyn z widokiem na Manhattan. A w których filmach są moje ulubione nowojorskie sceny dachowe? „West Side Story”, „Ghostbusters” i „Birdman”.

W ten weekend w Nowym Jorku już w końcu zawitała wiosna, więc sporo mieszkańców i turystów będzie cieszyć się pięknymi widokami z nowojorskich dachów. A ja wybiorę się chyba na mój ulubiony warszawski dach – ogród na Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.